Dwa serca

Historię opowiada: Karolina Giedzińska
Czas czytania: 4min 15sek
Zredagował: Zygmunt Pulsson

Moje życie obfitowało w wiele niezwykłych doświadczeń, ale także w takie, które trudno było udźwignąć. Historia, którą pragnę opowiedzieć, wciąż trwa i porusza moje serce każdego dnia.

Sześć lat temu otrzymałam najcenniejszy skarb – moją córkę, i stałam się mamą. Może wydawać się to czymś zwyczajnym, bo przecież dzieci się rodzą, a kobiety stają się matkami i w wyobrażeniu wielu ludzi, po prostu nimi są.
Jednak dla mnie narodziny dziecka były głębokim przeżyciem, które ciągle się rozwija, bo każdego dnia razem doświadczamy nowych wyzwań i zmian. Razem się uczymy, dorastamy i dojrzewamy. Bywały chwile, kiedy zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, decydując się na samotne macierzyństwo po rozstaniu z ojcem córki. Nie chciałam jednak, by moja córka dorastała w atmosferze napięć między rodzicami, widząc mój ból, cierpienie i osamotnienie. Wiedziałam, że bycie samodzielną mamą będzie dużym wyzwaniem, jednak byłam przekonana, że dam mojej córce wszystko, co najlepsze. Chciałam, by czuła moją miłość, obecność, wsparcie i to, że jestem właśnie dla niej. Wiedziałam, że pokażę jej, jak ważne są więzi rodzinne, nawet jeśli jesteśmy „tylko” we dwie.

Czasami wydawało się mi, że moje starania wychowawcze nie przynoszą efektów, że coś robię źle. Przyszedł jednak dzień, gdy zrozumiałam, że wychowywanie dziecka to proces – pełen powtarzania, utrwalania, zabawy, miłości i obecności.
Odpuściłam więc nadmierne wymagania wobec siebie i mojej córki. Kiedy zaczęłam żyć z tą świadomością, wszystko zaczęło się układać. Nagle dostrzegłam, że uczymy się od siebie nawzajem. Wiem, że jeszcze wiele olśnień wychowawczych przede mną, bo przecież nikt nie nauczył mnie wcześniej, jak być mamą. Wszystko co teraz wiem, wzrastało we mnie razem z moim dzieckiem – każdego dnia, w każdej wspólnej chwili. Zaczęłam dostrzegać jak moja córka wzrasta, wyciąga życiowe wnioski, jak piękną ma w sobie empatię i głębokie uczucia.

Pewnego dnia przyszła do mnie i powiedziała: „Mamusiu, dziękuję Ci, że jesteś przy mnie zawsze, że pytasz, jak się czuję i co czuję, że mogę Ci wszystko powiedzieć.” Słowa, mojej sześcioletniej córki – szczere, wzruszające, wyrażające miłość i poczucie bezpieczeństwa, w jednej chwili zatrzymały czas i poruszyły mnie do głębi. Były potwierdzeniem moich starań i poświęcenia. Poczułam przepływającą falę ukojenia. Poczułam, że to czego uczę swoje dziecko, jaką jej się pokazuję, przynosi owoce, w postaci jej cudownego szczerego rozwoju.

Bycie samodzielną mamą nie jest usłane różami. Codzienność wymaga ode mnie ogromnej energii i organizacji. Bywa, że zmęczenie mnie przytłacza i nie zawsze jestem taką mamą, jaką bym chciała być. Jednak zawsze jestem sobą – prawdziwą. Moja córka widzi, gdy jestem zmęczona, i dostrzega, kiedy jestem szczęśliwa. Nie ukrywam przed nią swoich emocji i nie gram przed nią innej niż jestem. I pewnego dnia, gdy czułam się szczególnie przytłoczona i usiadłam by odpocząć przy herbatce w kuchni, moja ukochana córka podeszła do mnie i powiedziała: „Mamo, jesteś moją bohaterką. Zobacz, jakie mamy piękne życie razem. To Ty o to wszystko dbasz.” Gdy usłyszałam te słowa, poczułam, że to najpiękniejszy dar, jaki mogłam otrzymać – miłość i wdzięczność mojego dziecka. Poczułam, że dostałam miłości więcej niż mogłam się kiedykolwiek spodziewać, poczułam, że mam dwa serca.
Córko moja, uwielbiam Cię, kocham i podziwiam

A mój przekaz to: Znajdź chwilę, by od dziecka usłyszeć – kocham Cię.