Bosa droga do wolności
Historię opowiada: Marysia Barefoot
Czas czytania: 3min 50sek
Zredagował: Zygmunt Pulsson



Od siedmiu lat żyję boso. Pewnego dnia zaufałam impulsowi, zaryzykowałam – i odkryłam, że to doświadczenie nie tylko mnie uszczęśliwia, ale także głęboko odmienia. Miałam już za sobą niemal trzy dekady poszukiwań, wzlotów i zwątpień, na ścieżce rozwoju pełnej prób odnalezienia prawdziwego spełnienia. Wykonywałam zabiegi energetyczne, a kiedy robiłam klientom masaże, instynktownie zdejmowałam buty, choć wtedy nie zastanawiałam się nad głębszym sensem tego gestu.
Nie były to czasy, w których wiedza o energii była powszechnie dostępna. Księgi przekazywano jak drogocenne skarby, a tajniki poznawano dzięki mistrzom i własnym doświadczeniom. Szczęście do ludzi mnie nie opuszczało, ale do esencji każdej prawdy trzeba dojść samemu. I tak pewnego dnia zdjęłam buty i wyruszyłam w miejską dżunglę – dzień ten stał się moimi ponownymi narodzinami.
Byłam wtedy rozbita jak stłuczony kryształ. Pierwszy rok bosego życia stał się wielką weryfikacją wyobrażeń, iluzji i przekonań o sobie samej. To był czas nauki od nowa – chodzenia, odczuwania, bycia. W połączeniu z ziemią moje ciało i duch powoli wracały do równowagi, a odpowiedzi na dawne pytania zaczęły przychodzić same: proste, klarowne, oczywiste. Świadczyły o pięknym balansie energii żeńskiej i męskiej, bez zbędnych teorii i komplikacji. W tym procesie odzyskiwałam zaufanie do siebie, stopniowo uwalniając się od syndromu pani Bukietowej i perfekcjonizmu duchowego. Zaczęłam śmiać się do siebie – wolę mieć brudne stopy niż gniewne serce.
Bose życie stało się spotkaniem ze mną samą w najczystszej postaci. Poczucie odzyskiwania kobiecej godności przyszło naturalnie, bez rytuałów i ceremonii, a moje ciało stopniowo uwalniało napięcia i traumy, poprawiając moje relacje z bliskimi. Każdy krok, nawet zwyczajne wyjście po chleb, przynosił ulgę i reset emocji.
Dziś, po latach, wiem, że ta droga doprowadziła mnie do głębokiej harmonii. Moja intuicja i kreatywność rozkwitły, a Przyroda i Duchy Natury stały się moimi przewodnikami. Powstała autorska metoda uzdrawiania, a moje wrażliwości przekształciły się w moc. Droga między sercem a umysłem stała się krótsza, a bose życie połączyło mnie z organiczną matrycą istnienia.
Nie noszę butów, bo czuję wolność. Idąc boso, ziemia mnie niesie, a ja czuję jej puls – niezależnie, czy to polna ścieżka, czy betonowy chodnik. Jestem wdzięczna, że zdjęłam buty i stałam się bosym strażnikiem ziemi. I jeśli zastanawiasz się nad tym, spróbuj. Poczuj, jak to jest być sobą w najprawdziwszej, najbardziej naturalnej wersji.
A mój przekaz to: Lepiej mieć brudne stopy niż gniewne serce



PRZEKAZ.org
tel.: +48 602 305 215
Copyright © 2025 PRZEKAZ.ORG Wszelkie prawa zastrzeżone
Partnerzy:

